ŚW. IWO - PATRON PRAWNIKÓW
KOŚCIÓŁ NMP NA PIASKU WE WROCŁAWIU
NAWA GŁÓWNA
NAWA BOCZNA – OŁTARZ Z OBRAZEM MATKI BOŻEJ Z MARIAMPOLA
STACJE DROGI KRZYŻOWEJ
KAPLICA ZIMOWA
SANKTUARIUM ŚW. JADWIGI ŚLĄSKIEJ W TRZEBNICY
ŚWIATOWE SANKTUARIUM MIŁOSIEREDZIA BOŻEGO W KRAKOWIE-ŁAGIEWNIKACH
NARODOWE SANKTUARIUM MATKI BOŻEJ NA JASNEJ GÓRZE
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
  • 7
  • 8
  • 9
  • ŚW. IWO - PATRON PRAWNIKÓW
  • KOŚCIÓŁ NMP NA PIASKU WE WROCŁAWIU
  • NAWA GŁÓWNA
  • NAWA BOCZNA – OŁTARZ Z OBRAZEM MATKI BOŻEJ Z MARIAMPOLA
  • STACJE DROGI KRZYŻOWEJ
  • KAPLICA ZIMOWA
  • SANKTUARIUM ŚW. JADWIGI ŚLĄSKIEJ W TRZEBNICY
  • ŚWIATOWE SANKTUARIUM MIŁOSIEREDZIA BOŻEGO W KRAKOWIE-ŁAGIEWNIKACH
  • NARODOWE SANKTUARIUM MATKI BOŻEJ NA JASNEJ GÓRZE

Wywiady z Duszpasterzem Prawników ks. prałatem Stanisławem Pawlaczkiem

Życiorys ks. Stanisława Pawlaczka

 Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało. Poproście więc pana żniwa, żeby wysłał robotników na swoje żniwo.

Sakrament Święceń jest sakramentem, dzięki któremu posłanie powierzone przez Chrystusa Apostołom nadal jest spełniane w Kościele aż do końca czasów. Jest to więc sakrament posługi apostolskiej.

PRZEWIELEBNY KSIĘŻE PRAŁACIE!

W grudniu 2004 r. w „BIULETYNIE PALESTRY IZBY WROCŁAWSKIEJ” został opublikowany wywiad z ks. prałatem z okazji jubileuszu 40-lecia kapłaństwa, zatytułowany „CZAS NIGDY NIE ZDOŁA ZATRZEĆ CZYNÓW TWOICH”

Dziś pragniemy przypomnieć fragmenty odpowiedzi jakiej udzieliłeś na pierwsze z zadanych wówczas pytań: Kiedy zrodziło się powołanie i jak wyglądała droga Księdza Jubilata do kapłaństwa?

Urodziłem się w 1940 r. w Sokolnikach pod Lwowem. Na Dolny Śląsk wraz mamą i rodzeństwem przyjechałem w 1946 r. (tato i najstarszy brat byli już wtedy na Syberii). Jeśli chodzi o „powołanie”, to myśl o kapłaństwie pojawiała się już w dzieciństwie. Decyzja o wstąpieniu do Wyższego Metropolitalnego Seminarium Duchownego we Wrocławiu zapadła po maturze w 1958 r. Święceń kapłańskich udzielił mi w dniu 28 czerwca 1964 r. arcybiskup Bolesław Kominek, w kościele p.w. Świętych Stanisława, Wacława i Doroty we Wrocławiu. Ówczesny rektor wrocławskiego seminarium, bp Paweł Latusek, zabiegał o to, aby święcenia kapłańskie odbywały się nie tylko w katedrze, ale też w innych kościołach archidiecezji, ażeby je niejako „rozpropagować”, przybliżyć wiernym, a przez to by też i seminarium stało się bardziej znane – zarówno dorosłym jak i młodzieży. Dzięki wstawiennictwu proboszcza oławskiego ks. prałata Franciszka Kutrowskiego, który znał mnie jako swego ucznia, kiedy uczęszczałem do Liceum Ogólnokształcącego w Oławie, zostałem wikariuszem w tamtejszej parafii. Po dwóch latach podjąłem studia na sekcji społecznej Wydziału Filozofii Chrześcijańskiej Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, gdzie poznałem m.in. ks. prof. Józefa Majkę, wybitnego społecznika. Gdy Po czterech latach powróciłem z KUL-u do Wrocławia. , on również przeszedł na stanowisko rektora naszego Seminarium, a zarazem dziekana Fakultetu Teologicznego. Przez 14 lat byłem wychowawcą („prefektem”) alumnów naszego seminarium, pełniąc równocześnie funkcje – najpierw asystenta, później starszego wykładowcy a w latach 1974–1985 także w Seminarium Duchownym Księży Salwatorianów w Bagnie. Od 1970 przez trzy lata byłem dyrektorem Biblioteki. Od 1972 r. zostałem włączony w duszpasterstwo przy kościele św. Marcina na Ostrowie Tumskim, gdzie gromadziła się była Polonia Wrocławska, a także wrocławski Klub Inteligencji Katolickiej.

Od chwili wskrzeszenia wrocławskiego oddziału Towarzystwa Przyjaciół KUL, na życzenie bpa Wincentego Urbana, ówczesnego rządcy diecezji, znalazłem się w jego zarządzie – najpierw jako sekretarz, a następnie jako prezes (co zresztą trwa do dzisiaj).

Obowiązki proboszcza parafii Najświętszej Maryi Panny na Piasku podjąłem w 1984 r., pełniąc w dalszym ciągu funkcję wykładowcy (katolickiej nauki społecznej i socjologii religii oraz filozofii poznania). W latach 1986 – 2004 byłem też wykładowcą w Seminarium diecezji Zielonogórsko-Gorzowskiej.

Od 1986 r. do 1992 r. pełniłem funkcję dyrektora Domu Księży Emerytów we Wrocławiu. Prowadzę również wykłady w Seminarium Legnickim od czasu jego powstania, a wykład monograficzny na temat wzajemnych relacji: Kościół katolicki – Unia Europejska na Papieskim Fakultecie Teologicznym.

Od śmierci w 1988 r. mojego poprzednika w parafii NMP na Piasku, ks. prof. Juliana Michalca, przejąłem po nim sprawowanie w pierwsze soboty miesiąca Mszy św. dla adwokatów. W 1992 r. zostałem oficjalnie mianowany Duszpasterzem Prawników Archidiecezji Wrocławskiej. Ta ostatnia nominacja ma za sobą bardzo głębokie, bo sięgające końca XIV w., korzenie historyczne. Wtedy to, bowiem wybudowano przy kościele NMP na Piasku kaplicę ku czci św. Iwona, która już od 1400 r. stała się kaplicą wrocławskich adwokatów. Wieki trwająca tradycja, przerwana została dopiero w XIX w.; stało się to po kasacie klasztoru augustianów przy kościele NMP Piasku. Jednakże w sześciowiekowej historii, przerwa choćby nawet stuletnia – to bardzo niewiele. Przynajmniej takiego zdania był śp. Mecenas Andrzej Jochelson, który był z wykształcenia także historykiem sztuki, a z upodobania historykiem kultury, wybitnym znawcą dziejów Wrocławia. To właśnie m.in. z jego inicjatywy, od początku lat osiemdziesiątych, na nowo ożyła, przerwana w XIX wieku, tradycja adwokackich Mszy św. w kościele NMP na Piasku. Przez 18 lat, aż do swojej śmierci, odprawiał je ks. prof. Julian Michalec, przez ostatnie pięć lat (1983–1988) nie będąc już proboszczem parafii na Piasku.

W 1991 r., na prośbę ówczesnego Zarządu Regionu NSZZ „Solidarność, zostałem zamianowany kapelanem (asystentem kościelnym) Regionu Dolny Śląsk. Oprócz zadań „z nominacji”, uzbierało się „po drodze” także szereg innych funkcji, jak np. miesięczne Msze św. dla esperantystów oraz dla miłośników tradycyjnej liturgii łacińskiej, współpraca z Katolickim Radiem „Rodzina”, ze Stowarzyszeniem Kultury Chrześcijańskiej „Odrodzenie”, ze Stowarzyszeniem „Pro Cultura Catholica”, ze Zrzeszeniem Publicystów Polskich „Piast”, czy też Wspólnotą Najdroższej Krwi Chrystusa (już od 1981 roku), i z innymi. Np. współpraca ze stowarzyszeniami kresowymi wynikła z prostego faktu postawienia na terenie naszej parafii (Bulwar Dunikowskiego) pomnika Ofiar OUN-UPA.

Współpraca z wszystkimi tymi grupami ubogaca i rozwija oraz daje dużo satysfakcji. W kontaktach międzyludzkich oddziaływania bowiem zawsze są wzajemne, obustronne. Bardzo są mi bliskie i drogie spotkania ze szczególnymi kresowianami, jakimi są Mariampolanie, jak również z, prawnikami, adwokatami Archidiecezji Wrocławskiej.

„CZAS NIGDY NIE ZDOŁA ZATRZEĆ CZYNÓW TWOICH"

Z ks. prałatem Stanisławem Pawlaczkiem z okazji jubileuszu 40-lecia kapłaństwa rozmawia adw. Leszek Rojek

ADW. LESZEK ROJEK: - „Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało. Poproście więc pana żniwa, żeby wysłał robotników na swoje żniwo". Sakrament Święceń jest sakramentem dzięki któremu posłanie powierzone przez Chrystusa Apostołom nadal jest spełniane w Kościele aż do końca czasów. Jest to więc sakrament posługi apostolskiej. Czcigodny Księże Jubilacie, w czerwcu br. obchodził Ksiądz 40-lecie kapłaństwa. Kiedy zrodziło się powołanie i jak wyglądała droga Księdza do kapłaństwa?

KS. PRAŁAT STANISŁAW PAWLACZEK - Urodziłem się w 1940 r. w Sokolnikach pod Lwowem. Na Dolny Śląsk wraz mamą i rodzeństwem przyjechaliśmy w 1946 roku (ojciec i najstarszy brat byli już wtedy na Syberii). Jeśli chodzi o „powołanie", to myśl o kapłaństwie pojawiała się już w dzieciństwie. Decyzję o wstąpieniu do seminarium podjąłem po maturze w 1958 r. Studiowałem we Wrocławiu w latach 1958-1964. Święceń kapłańskich udzielił mi w dniu 28 czerwca 1964 r. arcybiskup Bolesław Kominek w kościele p.w. Świętych Stanisława, Wacława i Doroty. Ówczesny rektor wrocławskiego seminarium, bp Paweł Latusek, zabiegał o to, aby święcenia kapłańskie odbywały się nie tylko w katedrze, ale też w innych kościołach archidiecezji, ażeby je niejako „rozpropagować", przybliżyć je wiernym, a przez to by też i seminarium stało się bardziej znane - zarówno dorosłym jak i młodzieży. Proboszcz oławski, ks. prałat Franciszek Kutrowski, który znał mnie jako swego ucznia w oławskim LO, wykorzystał swój osobisty prestiż, co przyczyniło się do tego, że zostałem wikariuszem w tamtejszej parafii. Po dwóch latach podjąłem studia na sekcji społecznej Wydziału Filozofii Chrześcijańskiej KUL. Tu poznałem m.in. ks. prof. Józefa Majkę, wybitnego społecznika. Gdy po czterech latach powróciłem z KUL-u do Wrocławia, on również przeszedł na stanowisko rektora naszego Seminarium, a zarazem dziekana Fakultetu Teologicznego. Przez 14 lat byłem wychowawcą („prefektem") alumnów w Seminarium Duchownym, pełniąc równocześnie inne funkcje - najpierw asystenta, później starszego wykładowcy we Wrocławiu, a w latach 1974-1985 także w Seminarium Duchownym Księży Salwatorianów w Bagnie. Przez trzy lata (1970-1973) byłem dyrektorem Biblioteki. Od 1972 roku zostałem włączony w duszpasterstwo przy kościele św. Marcina (na Ostrowie Tumskim), gdzie gromadziła się była Polonia Wrocławska, a także wrocławski Klub Inteligencji Katolickiej. Od momentu wskrzeszenia wrocławskiego oddziału Towarzystwa Przyjaciół KUL, na życzenie bpa Wincentego Urbana, ówczesnego rządcy diecezji, znalazłem się w jego zarządzie - najpierw jako se-kretarz, a następnie jako prezes (co zresztą trwa do dzisiaj). Z tego okresu bardzo cenię sobie współpracę ze ś.p. prof. Marianem Suskim oraz z doc. Wandą Sarnowską - to niezwykłe osobowości, od których wiele mogłem się nauczyć. Od 1984 r. przestałem być wychowawcą w Seminarium Duchownym i podjąłem obowiązki proboszcza parafii NMP na Piasku, pełniąc w dalszym ciągu funkcję wykładowcy (katolickiej nauki społecznej i socjologii religii oraz filozofii poznania). W okresie: 1986-2004 byłem też wykładowcą w Seminarium diecezji Zielonogórsko-Gorzowskiej. W latach 1986- 1992 pełniłem również funkcję dyrektora Domu Księży Emerytów we Wrocławiu. Od czasu powstania, a więc od 10 lat, prowadzę wykłady również w Seminarium Legnickim. Ostatnio prowadzę też na Fakultecie Teologicznym wykład monograficzny na temat wzajemnych relacji: Kościół katolicki - Unia Europejska. Od śmierci w 1988 r. mojego poprzednika na Piasku, ks. prof. Juliana Michalca, przejąłem po nim Msze święte dla adwokatów, odprawiane w pierwsze soboty mie-siąca. W 1992 roku zostałem oficjalnie zamianowany Diecezjalnym Duszpasterzem Prawników. Ta ostatnia nominacja ma za sobą bardzo głębokie (bo sięgające końca XIV w.) korzenie historyczne. Wtedy to bowiem wybudowano przy kościele na Piasku kaplicę ku czci św. Iwona, która już od 1400 r. stała się kaplicą wrocławskich adwokatów. Wieki trwająca tradycja, przerwała się w ciągu XIX w. (po kasacie klasztoru augustianów na Piasku). Jednakże w sześciowiekowej historii, przerwa, choćby nawet stuletnia - to bardzo niewiele. Przynajmniej takiego zdania był ś.p. mec. Andrzej Jochelson, który był (z wykształcenia) równocześnie historykiem sztuki, a (z upodobania) także historykiem kultury, zaś szczególnym znawcą dziejów Wrocławia. To właśnie z jego inicjatywy, od początku lat osiemdziesiątych, na nowo ożyła, przerwana w XIX wieku, tradycja adwokackich Mszy świętych w kościele na Piasku. Przez 18 lat, aż do swojej śmierci, odprawiał je ks. prof. Julian Michalec, przez ostatnie pięć lat (1983-1988) nie będąc już proboszczem parafii na Piasku. Trzeba przyznać, że wrocławscy adwokaci za Patrona obrali sobie postać niezwykłą, bardzo sympatycznego świętego. W ubiegłym roku minęło 700 lat od śmierci św. Iwona. Jubileuszowe obchody ku jego czci obchodzono w Bretanii pod patronatem UNESCO i z udziałem Legata Papieskiego.

Rok wcześniej, na prośbę ówczesnego Zarządu Regionu NSZZ „Solidarność", w 1991 roku, zostałem zamianowany kapelanem (asystentem kościelnym) Regionu Dolny Śląsk.

Oprócz zadań „z nominacji", uzbierało się „po drodze" także szereg innych funkcji, jak np. miesięczne Msze św. dla esperantystów oraz dla miłośników tradycyjnej liturgii łacińskiej, współpraca z Katolickim Radiem „Rodzina", ze Stowarzyszeniem Kultury Chrześcijańskiej „Odrodzenie", ze Stowarzyszeniem „Pro Cultura Catholica", ze Zrzeszeniem Publicystów Polskich „Piast", czy też Wspólnotą Najdroższej Krwi Chrystusa (już od 1981 roku) i z innymi. Np. współpraca ze stowarzyszeniami kresowymi wynikła z prostego faktu postawienia na terenie naszej parafii (Bulwar Dunikowskiego) pomnika Ofiar OUN-UPA. Współpraca z wszystkimi tymi grupami ubogaca i rozwija oraz daje dużo satysfakcji. W kontaktach międzyludzkich bowiem, oddziaływania zawsze są wzajemne, obustronne. Bardzo są mi bliskie i drogie spotkania ze szczególnymi kresowianami, jakimi są Mariam- polanie oraz z adwokatami (prawnikami).

Sobór Watykański II w konstytucji „Lumen gentium" naucza, że Eucharystia jest źródłem i zarazem szczytem całego życia chrześcijańskiego, a kanon 940 Kodeksu Prawa Kanonicznego stanowi, że przed tabernakulum, w którym jest przechowywana Najświętsza Eucharystia, powinna stale świecić się specjalna lampa, oznaczająca i wyrażająca cześć obecności Chrystusa. W kościele pod wezwaniem Najświętszej Marii Panny na Piasku we Wrocławiu - podobnie jak w innych świątyniach rzymskokatolickich - jest tabernakulum i świeci się lampka, ale czy jest też coś szczególnego w tym kościele mariackim, co wyróżnia go od innych świątyń?

W kościele NMP na Piasku znajduje się cudami słynący Obraz Matki Boskiej Zwycięskiej, zwanej też Rycerską lub Hetmańską. Obraz został przywieziony z Mariampola nad Dniestrem podczas ucieczki jego mieszkańców na Zachód. Do naszego kościoła został uroczyście wniesiony przy udziale całego Episkopatu Polski, dnia 2 września 1965 roku. Z czterech biskupów, niosących wówczas Obraz, żyje jeszcze jeden - Ojciec Święty. Wtedy rozpoczynały się obchody Millenium Chrztu Polski i związane z tym akty zawierzenia Matce Bożej poszczególnych diecezji polskich. Pierwszy tego dokonał arcybiskup Bolesław Kominek właśnie w naszym kościele wobec Obrazu M.B. Zwycięskiej. Uroczystość koronacji Obrazu odbyła się 10 IX 1989 roku. Właśnie do tego Obrazu pielgrzymują byli Mariampołanie rozproszeni po całej Polsce i poza granicami, a od 10 lat - także obecni mieszkańcy Mariampola - Ukraińcy. Te wzajemne odwiedziny rozpoczęli polscy Mariampołanie, udając się do swojej rodzinnej miejscowości, by pomodlić się na grobach swoich bliskich, a zwłaszcza na wspólnej mogile pomordowanych. Powitanie i przyjęcie było wzruszające. Od tej pory wzajemne odwiedziny i wspólne modlitwy stały się coroczną praktyką. Zostało to zauważone przez „Kapitułę nagrody pojednania" i Mariampołanie polscy i ukraińscy stali się jej pierwszymi laureatami - podczas pobytu Ojca Św. we Lwowie. Nagrodą jest symboliczna statuetka z brązu, przedstawiająca wspólną łodygę, z której odrastają dwie gałązki - mak i bławatek, które następnie łączą się znowu swoimi kwiatkami. W cerkwi mariampolskiej znajduje się już kopia naszego Obrazu. W ten sposób rzeczywistością stają się słowa pieśni śpiewanej od 15 lat: Matka Boska „scala dawne z nowym, Wschód z Zachodem". Replika „nagrody pojednania" znajduje się na ołtarzu M.B. pod cudownym Obrazem.

W naszym kościele znajdują się też szczątki ks. Jana Schneidera, dziewiętnastowiecznego założyciela Zgromadzenia zakonnego Sióstr Maryi Niepokalanej. Jego proces beatyfikacyjny zakończył się już na szczeblu diecezjalnym. Obecnie dokumentacja została przekazana do Rzymu, gdzie rozpocznie się drugi etap. Zaawansowany jest również proces beatyfikacyjny drugiego kapłana związanego z naszym kościołem, ks. Roberta Spiske, założyciela Zgromadzenia Sióstr św. Jadwigi.

Od 37 lat przy naszym kościele, w kaplicy św. Sebastiana, prowadzone jest duszpasterstwo osób niesłyszących i niewi-domych. Regularnie odprawiane są Msze św. w języku migowym. To z myślą o dzieciach niesłyszących powstała szopka ruchoma, która głęboko zakorzeniła się już w krajobrazie na szego miasta. Jest to zasługą ks. kan. Kazimierza Błaszczyka, proboszcza głuchoniemych na całą Archidiecezję.

Wspomniana już kaplica św. Iwona stała się okazją dla duszpasterstwa prawników przy naszym kościele. Szczególnie bliskie kontakty i uczucia łącżą mnie z adwokaturą wrocławską. Od 20 lat byłem świadkiem, a od 16 lat jestem już uczestnikiem naszych comiesięcznych spotkań przy ołtarzu i modlitw w intencjach adwokatów oraz corocznych wyjazdów na Dzień Skupienia, a zarazem Ogólnopolską Pielgrzymkę Prawników na Jasną Górę. Te pielgrzymki zainicjował już w 1957 roku Prymas Tysiąclecia, w tamtych latach prawnikom polskim nie było łatwo przyznawać się publicznie do swojej wiary. Stosunkowo najwięcej swobody mieli wówczas adwokaci. Od wielu już lat w dniu 19 maja wspólnie też świętujemy dzień naszego Patrona, św. Iwona. Dane mi było też szereg razy uczestniczyć w żałobnych uroczystościach - ciągle mam w pamięci pogrzeb mec. Andrzeja Jochelsona, mec. Wiesławy Tryzno, czy mec. Katarzyny Piaseckiej-Strużak. Pod przewodnictwem naszego Księdza Kardynała wspólnie świętowaliśmy 50-lecie Palestry Dolnośląskiej, a także inaugurowaliśmy VII Zjazd Adwokatury Polskiej we Wrocławiu, kiedy to kazanie wygłosił ks. dr Janusz Czarny, znany już wcześniej w naszym kręgu. Pamiątką 50-lecia są witraże w adwokackiej kaplicy, ufundowane przez wrocławską Palestrę. Postać św. Iwona w centralnym oknie została odtworzona ze starej ryciny z francuskich żywotów świętych. Projektant miał więc kłopoty z kolorami. Skuteczną pomocą okazała się wówczas toga adwokacka mec. Tadeusza Lewickiego, w którą został „przyodziany" św. Iwo. Pamiątką Zjazdu Krajowego jest wydana wówczas broszura autorstwa Andrzeja Jochelsona o naszej adwokackiej kaplicy. To wspólne przeżywanie chwil smutku i radości sprawia, że czuję się wśród adwokatów jak w rodzinie. Sam fakt bycia razem w różnych życiowych okolicznościach jest oznaką wzajemnej życzliwości i solidarności.

Korzystając z okazji, chciałbym bardzo serdecznie zaprosić wszystkich adwokatów i aplikantów adwokackich oraz pracowników Okręgowej Rady Adwokackiej we Wrocławiu i członków ich rodzin na Msze święte, które, począwszy od 8 stycznia 2005 roku, odprawiane będą o godzinie 9.00 w pierwsze soboty miesiąca, a nie jak dotychczas o godzinie 8.00. Ta pora wydaje się być odpowiedniejsza.

W dniu 24 kwietnia 2004 r. próg Katedry Wrocławskiej przekroczył czwarty metropolita wrocławski arcybiskup Marian Gołębiewski. 20 maja 2004 r. po swoim pierwszym pobycie u grobów Apostołów jako metropolita wrocławski, ksiądz arcybiskup powracał z Rzymu z nowym pierścieniem - znakiem zaślubin z diecezją. Drugi pobyt metropolity wrocławskiego w Rzymie wiązał się z otrzymaniem 29 czerwca 2004 r. paliusza kształtem przypominającego owcę niesioną na ramionach przez Dobrego Pasterza. Czy mógłby Ksiądz prałat przybliżyć nam osobę Arcybiskupa Mariana Gołębiewskiego?

Z naszym Księdzem Arcybiskupem studiowaliśmy w tym samym czasie na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, ale na innych wydziałach. Chociaż mieszkaliśmy w tym samym konwikcie, nie było okazji zawrzeć bliższych znajomości. Było nas wtedy około 280 księży studentów. Po trzech latach nasz obecny Metropolita otrzymał paszport i mógł podjąć studia specjalistyczne w najbardziej renomowanej uczelni biblijnej świata, w rzymskim Istituto Biblico. Powszechnie dziś znana jest jego kariera naukowa - profesora Akademii Teologii Katolickiej w Warszawie, przekształconej następnie w Uniwersytet Katolicki im. kard. Stefana Wyszyńskiego. We Wrocławiu - stosunkowo mało znany - został przyjęty z życzliwą otwartością. Mnie w udziale przypadł zaszczyt powitania nowego Metropolity w imieniu wszystkich kapłanów Archidiecezji podczas jego ingresu do Katedry. To, co od początku daje się zauważyć i co bardzo przypadło do gustu, to jego niezwykła rzeczowość i konkretność zarówno w rozmowie jak i w działaniu. Bardzo precyzyjnie formułuje myśli (chciałoby się powiedzieć: jak adwokat). Ma doskonałą pamięć w stosunku do ludzi. Zapamiętuje natychmiast twarz człowieka i nie tylko twarz. Wydaje mi się, że zna już bardzo dużo księży z naszej Archidiecezji. Niewątpliwie jest to inny rodzaj osobowości, aniżeli naszego Kardynała, ale też pewnie dlatego z Jego osobą wiążemy nowe nadzieje.

Dziękuję za rozmowę

Czcigodnemu Jubilatowi - Przewielebnemu Księdzu Prałatowi Stanisławowi serdecznie życzymy wielu łask Bożych w życiu osobistym oraz w codziennej służbie Bogu i ludziom. Matka Boża z Mariampola niech uprasza Dostojnemu Jubilatowi dobre zdrowie i wszelkie potrzebne dary po najdłuższe lata.

Redakcja

„ Własnego kapłaństwa się boję, Własnego kapłaństwa się lękam, I przed kapłaństwem w proch padam, I przed kapłaństwem klękam. ”

z ks. prałatem Stanisławem Pawłaczkiem z okazji jubileuszu 45-lecia kapłaństwa rozmawia adw. Leszek Rojek

ADW. LESZEK ROJEK - Czcigodny Księże Jubilacie, w grudniu 2004 r. w „Biuletynie Palestry Izby Wrocławskiej” opublikowany został wywiad z okazji jubileuszu 40-lecia kapłaństwa. W czerwcu br. obchodził Ksiądz 45-lecie kapłaństwa. Pięć lat w przeszło dwutysięcznej historii Kościoła to może niewiele, a w życiu kapłana, proboszcza i Diecezjalnego Duszpasterza Prawników?

KS. PRAŁAT STANISŁAW PAWLACZEK - Tak się złożyło, że 45-ta rocznica święceń kapłańskich zbiegła się w tym roku z okrągłą 25-tą rocznicą proboszczowania w Parafii NMP na Piasku. Przez cały ten czas, prawie dwadzieścia pięć lat pełniłem też funkcję dziekana dekanatu Wrocław — Katedra. Dopiero w tym roku zostałem zwolniony z tego obowiązku, ze względu na to, że minęły już wszystkie możliwe kadencje. Ale od pięciu lat jestem też członkiem Rady Kapłańskiej oraz Rady Duszpasterskiej. Są to diecezjalne gremia doradcze ustanowione przez posoborowe prawodawstwo kościelne. Nie są one tak angażujące jak urząd dziekana. Od pięciu lat nie prowadzę już zajęć dydaktycznych w Seminarium Zielonogórskim, zaś od roku w Seminarium Legnickim, a pozostały tylko we Wrocławiu. Jednakże trwanie na jednym miejscu już czterdziesty rok (14 lat w Seminarium Duchownym, a równocześnie 12 lat w kościele św. Marcina, następnie 25 lat w Parafii NMP na Piasku) sprawia, że różne nici powiązań i zaangażowań wcale się nie kurczą. Współpraca z Katolickim Radiem Rodzina, ze stowarzyszeniem Pro Cultura Catholica, ze Zrzeszeniem Publicystów Polskich Piast, w dalszym ciągu Towarzystwo Przyjaciół KUL, duszpasterstwo esperantystów oraz tradycjonalistów katolickich, współpraca z Kręgiem Rodzin — to wszystko jednak wewnętrznie angażuje. A przed tym wszystkim: pierwsze — to Duszpasterstwo Prawników, które w miarę lat również coraz bardziej „wciąga”. Do tego dochodzi ciągła troska o zachowanie w należytym stanie budynku kościoła — nieustanna konserwacja, a niekiedy ratowanie różnych elementów zabytkowych świątyni. Chociaż trzeźwa logika podpowiada, że to nieprawda, to jednak czas, nieubłaganie płynący, wydaje się mieć jakby ciągłe przyśpieszenia. W miarę upływu lat jakby coraz szybciej posuwa się do przodu. Ale chyba wszyscy tego doświadczamy. Nie słychać przecież, żeby ziemia szybciej obracała się dookoła swojej osi, ani tym bardziej szybciej wędrowała dookoła słońca. Przyśpieszenie tempa życia, zauważane w Polsce w ostatnich latach, udziela się też kapłanowi. I trudno przed tym się obronić.

Po roku św. Pawła papież Benedykt XVI ogłosił rok kapłański, który rozpoczął się 19 czerwca w uroczystość Najświętszego Serca Pana Jezusa. Bezpośrednią okazją jest 150- lecie śmierci św. Jana Marii Vianneya. Alfred Monnin SJ naoczny świadek kazań, homilii i rozmów świętego proboszcza, w „Zapiskach z Ars” przywołuje Jego słowa o kapłanach:

„Spróbujcie wyspowiadać się przed Matką Boską albo przed którymś z aniołów. Rozgrzeszą Was? Nie. Czy mogą dać wam Ciało i Krew Pańską? Nie. Najświętsza Maryja Panna nie ma władzy sprowadzenia swego Syna do hostii. Choćby stanęło przed wami dwustu aniołów, nie mają oni władzy odpuszczenia wam grzechów. Jedynie kapłan ma władzę powiedzieć wam: „Idź w pokoju, przebaczam ci”. Kapłaństwo jest naprawdę czymś bardzo wielkim. Kapłan zrozumie siebie dobrze dopiero w niebie. Gdybyśmy rozumieli na ziemi, czym jest kapłaństwo, umarlibyśmy nie z przejęcia, lecz Z miłości.”

Księże Prałacie, a czym dla Księdza jest kapłaństwo?

W tym miejscu przytoczę jeden z wcześniejszych wierszy ks. Jana Twardowskiego, dziś już prawie zapomniany. Gdy kończyliśmy Seminarium, gdzieś na początku łat sześćdziesiątych, gdy ks. Twardowski nie był jeszcze znany, ten wiersz nas fascynował i w jakiś sposób był wyrazem naszych ówczesnych przeżyć. Mimo upływu już prawie pięćdziesięciu lat (w tym 45. lat w kapłaństwie), wydaje mi się, że jest on ciągle wyrazem także moich przeżyć, a nie tylko młodego ks. Twardowskiego. Cytuję go z pamięci:

„ Własnego kapłaństwa się boję, Własnego kapłaństwa się lękam, Iprzed kapłaństwem w proch padam, Iprzed kapłaństwem klękam. W majowy poranek mych święceń, Dla innych szary zapewne, Jakaś moc przeogromna Nagłe poczęła się we mnie. Jadę z innymi tramwajem, Biegnę z innymi ulicą, Nadziwić się nie mogę, Mej duszy tajemnicą.”

Brzmi to bardzo poetycko i patetycznie, w międzyczasie trwa już 45 lat prozy kapłańskiego życia i pracy, aleja ciągle się jakoś identyfikuję z tym wierszem, i doświadczam ciągle swoje kapłaństwo (oczywiście nie o każdej porze, nie bez ustanku!) jako tajemnicę Boga działającego przeze mnie. Mam też ciągle w pamięci rozmowę z ks. kanonikiem Kazimierzem Niedźwiedziem, który był wówczas przeszło 40 lat kapłanem, i jako proboszcz w Owczarach przyjeżdżał nieraz do Oławy. Byliśmy wtedy początkującymi klerykami. Kiedyś nas zobaczył i zapytał: „chcecie być księżmi?” I chyba nie czekając na naszą odpowiedź, powiedział: „macie rację! Ja już 42 lata jestem księdzem i ani jednego dnia nie żałowałem!” Nieraz przypominam sobie te słowa i upewniam się, czy mogę je dziś powtórzyć. A ze słowami św. Proboszcza z Ars zetknąłem się już chyba w Seminarium, podczas jakichś rekolekcji. I musiały mi one zapaść w serce, bo w tej chwili mi się przypominają. Słowa św. Patrona kapłanów są piękne i wzniosłe, ale przy głębszej zadumie wprawiają w przerażenie. Mam jednak nadzieję, że ani wiersz ks. Twardowskiego, ani słowa św. Jana Vianneya nie wbijają mnie w pychę, lecz prowokują do głębokiej pokory. Natomiast za bardzo ważny element w kapłaństwie uważam dyspozycyjność księdza. Przez przywilej celibatu Kościół zwolnił nas z obowiązków małżeńskich i rodzinnych, byśmy mieli więcej czasu oraz siły ducha i ciała, aby być „dla drugich”.

Św. Iwo z Bretanii, patron prawników, był sprawiedliwym sędzią, troskliwym proboszczem, uczynnym adwokatem i pokornym doradcą wszystkich potrzebujących. Pani Ewa Waliszewska w opracowaniu zatytułowanym „Święty Iwo (Saint Yves)”, sporządzonym dla Domu Bretanii w Poznaniu podaje, że na murach kilku kościołów bretońskich (m.in. w St. Herye i w Loudeac) można przeczytać napis:

Pochodził święty Iwo Z bretońskich włości
Chociaż adwokat, lecz o dziwo!
Słynął z uczciwości.”

tłumaczenie J. St. Langrod).

Czy i dziś uczciwość jest wyjątkową cechą prawników?

Jestem przekonany, że uczciwość prawników wcale nie jest czymś wyjątkowym. Przynajmniej moje doświadczenia z kontaktów z prawnikami tego nie potwierdzają. Być może ci, którzy spotykają się z duszpasterzem, stanowią jakąś specyficzną grupę, „lepszą aniżeli inni? Ale nie przypuszczam. W każdej grupie zawodowej zdarzają się ludzie i ludziska. Czy w gronie prawników jest więcej tych drugich? Bałbym się tak twierdzić. Owszem ludzi bulwersują niekiedy procesy sądowe, które przypominają tamte sprzed pół wieku, gdy o wyrokach decydowała przynależność partyjna. Ponadto tę grupę zawodową postrzegamy trochę „na piedestale i każda choćby maleńka „odchyłka od normy (niekiedy nawet tylko pozorna!) jest natychmiast postrzegana, komentowana i wyolbrzymiana, a zwłaszcza uogólniana. Sadzę, że niemały udział mają w tym środki przekazu, któie są w większości na usługach rządzącego w danym okresie obozu, a za błędy, oszustwa i korupcje chętnie obwiniają innych. Wydaje się, że w ostatnich latach szczególnie zacięcie atakowani są adwokaci. A znam adwokatów, którzy za wzorem swojego Patrona, tak wiele i bezinteresownie pomagają ludziom, traktują swój zawód jako „powołanie , ale to nie jest widoczne ani nagłaśniane medialnie.

Kościół w Polsce troszczy się o duszpasterstwo środowiskowe, o to, by na przykład twórcy kultury liczyli się z wpisanymi w ludzką naturę prawami. W przypadku duszpasterstwa prawników chodzi o tych, którzy stanowią bądź stosują obowiązujące normy prawne w ramach demokratycznego państwa prawnego a pragną czynić to po chrześcijańsku. Prawo i sprawiedliwość jako przesłanie religijne, często w połączeniu z miłosierdziem, występuje setki razy w Biblii, zwłaszcza w Psalmach, które kapłan odczytuje oraz przeżywa codziennie. Jak duszpasterz prawników - w obecnej polskiej rzeczywistości — może a nawet powinien kształtować sumienia ludzi prawa w duchu Pisma świętego, czyli w oparciu o prawdę nieomylną?

Jak kształtować sumienia ludzi prawa? — to niewątpliwie istotnie ważne zadanie. Z pewnością odpowiedź na to pytanie nie będzie ani łatwa, ani prosta. Od kilku lat, gdy opiekunem duszpasterstwa prawników został lubelski biskup, ks. Artur Miziński, profesor prawa na KUL, spotykamy się — wszyscy duszpasterze prawników z Polski — na corocznych zebraniach. Jest to okazja do wymiany doświadczeń, ale także pytanie, postawione przez Pana Mecenasa, w różnych wariantach nieustannie wraca. Zdajemy sobie sprawę ze specyfiki zawrodów prawniczych. Przez wiele dziesiątków lat to środowisko było poddawane bardzo silnym naciskom ideologii marksistowskiej, było uważane niemal za wyłączną własność panującej partii. Dlatego odrębne środowiskowe duszpasterstwo prawników narodziło się stosunkowo późno, podczas gdy inne istniały już od dawna. Jedno z pism antykościelnych jeszcze z początkiem bieżącego roku zamieściło artykuł, który usiłuje straszyć czytelników, jakie to niebezpieczeństwa i nieszczęścia grożą samym prawnikom, a pośrednio i Polsce ze strony duszpasterstwa prawników. Jak gdyby niebezpieczeństwem miało być należycie uformowane sumienie i działanie zgodne z takim sumieniem. Gdy idzie o przeszłość, to sądzę, że chyba najlepiej adwokatom udało się zachować względną niezależność i swobodny kontakt z Kościołem. Dzisiaj już w niektórych miastach Polski w ramach duszpasterstwa prawników spotykają się też i sędziowie, radcy prawni, notariusze, prokuratorzy i inni prawnicy. Pewne opory zostają pokonywane, a prawnicy mają okazję do pewnego rodzaju integracji w ramach spotkań duszpasterskich.

Dziękuję za rozmowę

Czcigodnemu Jubilatowi - Przewielebnemu Księdzu Prałatowi Stanisławowi życzymy wielu łask Bożych w codziennej służbie Bogu i ludziom. Wszystkiego co najlepsze i najpiękniejsze, zdrowia a przede wszystkim Światła tak Silnego i Jasnego, które przynosi błogosławieństwo samą swoją obecnością.

Redakcja